Karateckie wspomnienia, rok 2010
Poszedłem wczoraj na trening karate. Jest tam nas 3. Trzech panów w wieku powyżej 34 lat a między nami i resztą co najmniej 14 lat różnicy. Przepaś kurwa między nami. Przepaść wieku, przepaść bagażu doświadczeń, przepaś wykształcenia a jednak…Grupa jest zróżnicowana. Młodzież bardzo młoda i w wieku pryszczatym. Młodzież studiująca i młodzież z budzącą się seksualnością. No i my. Trzy stare konie z budzącą się starością, sikający w miarę poprawnie co oznacza jeszcze brak problemów z prostata, z twarzą przyozdobioną troskami. Graliśmy tam w kosza przez 1.5h zamiast normalnych zajęć. Sam byłem zaskoczony tym, ile we mnie znów energii, ile wytrzymałości. Znowu moja sprawność motoryczna podniosła się do góry jak indeksy giełdowe po wielkim krachu. Powietrze było wypełnione młodością, iskrzyło od niej i się błyskało. Wrzaski, śmiechy, chichy tych wszystkich warstw młodzieńczego jestestwa. Ich młode ciała, ich młody duch i ta młodzieńcza radość z zabawy, wypełniała powietrze sali gimnas...