Wywóz odpadów czyli myśl o ekologii
Ekologia. Słowo klucz, który powoduje para-erotyczne drżenie u młodych kobiet i gwałtowną erupcję intelektualnych ejakulacji u mężczyzn. Wszystkich ich łączy jedno, a zasadniczo jedna potrzeba – chęć bycia uznanym za nowoczesnego obywatela współczesnego świata, który w warstwie deklaratywnej chce być modny i powszechnie akceptowalny. Postawa sceptyczna występuje w formie daleko odmiennej od metody sceptycznej stworzonej przez Pyrrona z Elidy. Współczesny ekolog, nie wątpi w dogmaty ekologii, nie poddaje wątpliwości działań podejmowanych na rzecz ochrony środowiska naturalnego. Mimo, że jest faktycznym iluminatem, to deklaruje się jako realista. Współczesne dogmaty ekologii, przyjmuje jako słuszne i nie podlegające dyskusji, mimo, że ich prawdziwości nigdy nie dochodził. Co ciekawe, postawa sceptyczna pojawia się wybiórczo, w momencie negacji ekologizmu, przyjętego przez naszych ekologów, jako postawa pożądaną, gwarantująca szczęście i sukces relacjach z płcią przeciwną tudzież tożsamą, wszak nie wolno odrzucać doświadczeń erotycznych a priori, bez ich wcześniejszego, empirycznego przetestowania. Jadać samochodem do Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych nie zastanawiałem się nad tymi faktami. Jako praworządny obywatel, podjąłem decyzję o wywozie odpadów, które do tzw. PSZOKa należy zawieźć. Wprawdzie rozważałem irracjonalny fakt, przeniesienia przez system kapitalistyczny odpowiedzialności za wyprodukowane śmieci z producenta śmieci na jego konsumenta, ale nie byłem przygotowany na zderzenie się z systemem, gdzie realna ekologią, niczym realny socjalizm, testowała teorię z praktyką. I już dobrotliwy wujaszek Stalin wspominał o tym, choć dość lakoniczne, że kiedy fakty przeczą teorii, tym gorzej dla faktów, tego co tam spotkałem, nie spodziewałem się. Spotkanie z cerberem, pilnującym wrót do Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych było dla nie zaskoczeniem. Niespodziewany,, gdyż spodziewałem się ciepłego przywitania, na modę słowiańską, chlebem, solą i miłymi uśmiechami. Strażnik, oznajmi mi, doś obcesowo, bo czemuż miałby być miły, że styropianu tu nie przyjmą, bo nie mają kontenera i muszę jechać na innego PSZOka, na ul.Michalczyka. Nie bardzo mi się to uśmiechało, wszak ekologia mówi o pilnowaniu śladu węglowego i moje argumenty o niepotrzebnej emisji CO2 spotkały się z brakiem zrozumienia. W imię ekologii, dokonałem zabójstwa naszej planety, jadąc moim pojazdem czterokołowym i zużywając więcej CO2 niż turówka obsługująca pluton żołnierzy wracający z poligonu. Kiedy dotarłem do PSZOKA na Michalczyka, tamtejszy cerber, o aparycji bezdomnego pijaka, oznajmił mi, że przybywam ze złej dzielnicy i nie mogę tu oddać śmieci. Wówczas przypomniałem sobie mitycznego Heraklesa i po prostu siłą wjechałem do środka, aby zasilić skrzynie hadesu, umarłym po jednorazowym użyciu styropianie. I bądź tu ekologiem.
Komentarze
Prześlij komentarz