Bulshit marketing, czyli rzecz o rekomendacjach.
Marketing to dziedzina życia, która rozpala emocje, przynajmniej tych, którzy się marketingiem zajmują. Na swej drodze spotkałem wielu „marketingowców”, którzy z marketingiem mieli tyle wspólnego co Ojciec Dyrektor z cnotą ubóstwa. Inspiracji do tego wpisu nie szukałem wcale, lecz jak to w życiu bywa, inspiracja znalazła mnie, niespodziewanie, podstępnie i z zaskoczenia.
Wstałem dziś rano i jak zwyczaj w Polsce
prastary nakazuje udałem się do kuchni. Wszak Wieszcz już w Panu Tadeuszu tak powiadał”
W
Polszcze, w domu porządnym, z dawnego zwyczaju, Jest do robienia kawy.” porządny automat
niemieckiej firmy (Ja, jawohl, schneller, weiter. – Jak krzyczała Terasa O.,
podczas dramatycznych ujęć). Kiedy tak zamyślony, realizując imperatyw kulturowego
porannego parzenia kawy, swym biodrem koślawym przycisnąłem przycisk radia, zostałem
zaskoczony jak Pan Tadeusz przez Telimenę, kiedy ją zdybał i zające przy późnym śniadaniu. Tfu coś nie tak. Ale wówczas usłyszałem. Wyłoniła się do mnie,
z eteru, niczym kamień rzucony w morze, biała ostra zakończona, niczym reduta Ordona,
zasada wpływu społecznego. Otóż była to ona. Rekomendacja. Serce moje się
zatrzymało, Wszak rekomenduje mi ktoś i rekomenduje mi coś. Szybki przegląd
kuchni utwierdził mnie w przekonaniu, że żyję w świece rekomendacji. Woda jest
rekomendowana przez centrum zdrowia Matki Polki (alleluja), olej rekomendowany
przez stowarzyszenie kardiologów, słodzik przez diabetyków. W Internecie na
zaparcia rekomendują środki na wypróżnienie, na prostatę rekomenduje kościół
szatana masturbację, a jako antykoncepcję KK rekomenduje wstrzemięźliwość. I wszystkie
te rekomendacje są wydane przez Instytucje mające swój autorytet (z autorytetem
też idzie interes, ale to już temat na osobne rozważanie). Na regułę autorytety
zwrócił uwagę sam Cieldini ale wszelka MIlgram prowadził swoje podłe eksperymenta
na biednych studentach, którzy bohaterów razili prądem. Ale do rzeczy, bo post miał być krótki, niczym
spowiedź heretyka. Otóż dowiedziałem się, że zakład pogrzebowy (tu nazwa XYZ)
jest rekomendowany prze sanepid. (sic!)
w sytuacjach covidowych. Nie powiedzieli co było powodem wydania rekomendacji,
czy współpraca z łowcami skór, czy nadmiar wolnego miejsca. Przypomniało mi
się, jak po śmierci mojej mamy poszedłem do zakładu Chwała (alleluja) i tam
pani, ubrana w różową obcisła bluzeczkę, z biustem masywnie wylanym na stoliku,
które to biust prawo powszechnego ciążenia pokonało i rozlało po blacie stołu,
zarekomendowała mi pogrzeb w wersji Plus, czyli trąbka i śpiew z taśmy….
Komentarze
Prześlij komentarz