Depresja - reloaded
Znowu powróciła moja mroczna kochanka –
Depresja. Chwyta mnie swoimi ramionami i pieści mnie swoim zaropiałym językiem.
Jej spojrzenie przeszywa mnie ostrzem bólu istnienia. Znowu przyszło mi się zmierzyć z mrokiem
żyjącym wewnątrz mnie. W otchłani nie ma światła. Upośledzone procesy
biologiczne znowu spychają moje jestestwo na granice szaleństwa. Ból wynikający
z lęku staje się okropny. Umysł wymyka się spod wodzy kontroli. Lata samodyscypliny
zawodzą, bo hormony źle funkcjonują. W swoich zapiskach znalazłem wspomnienie
poprzedniej depresji, sprzed 10 lat….
Dzień czterdziesty
Zażywam moklar w dawkach znaczących dla funkcjonowania
mojego ustroju. Upośledza mnie zarówno w myśleniu jak i fizyczności. Czuję się
ociężały. Poruszam się powoli jakbym nosił koszulę z ołowiu. Sprawność umysłu
spada raptownie. Czytam ulotkę, ponoć to normalne zjawisko przez dwa pierwsze
tygodnie brania leku. Czuję się jak flegmatyk, co flegmatycznie porusza się
poprzez życie. Przełykam ślinę niczym flegmę. Najpierw powoli jak żółw
ociężale, a potem wolniej i wolniej jak ślimak po skale. Zawieszam się jak windows
podczas aktualizacji. Trwam w zawieszeniu. W pustce istnienia. Out of the Dark ... Into the Light . Droga pod górę wiedzie
powoli. It is long dark road of of hell. Mroczne wizje śni mój umysł. Zamknięty w sobie, czuję się
po prostu słaby. Nie mam sił na życiowe problemy dnia codziennego. Myślę o
urlopie, lecz nawet się nim nie ekscytuję. Może zew przygody, podróż po Polsce
za jeden uśmiech i wakacje z duchami odmienią mnie. Uleczony wstanę, zrywając
okowy iluzji. Nastąpi we mnie radykalna poprawa funkcjonowania układu
nerwowego. W cuda nie wierzę. Wierzę w metodę naukową. Odkrywam się sam przed
sobą. Dużo myślę oglądając świat. Wychodzę z siebie planując swoją przyszłość.
Niewielkie marzenia, które spełnię. Wyprodukuję cydru z jabłek, wrócę na karate.
Napiszę pracę dysertacyjną, przeprowadzę remont w domu. Ah nigdy nie czułem się
taki zmęczony. Trwa walka abym nie spadł w dół w stronę depresji, która prawie
pokonałem. Chwytam za bardy uściskiem zapaśnika atakujące mnie choróbsko.
Trwamy w zwarciu patrząc prosto w sobie w twarz. Oczy Depresji, ciemne,
przerażająca. Twarz gnije jej w dekadenckim uśmiechu. Złowroga aura emanuje z
jej trawionego przez robaki psychozy ciała. Ściskamy się zapamiętale. Ściąga
mnie na dół. Przechodzę do gardy, oplatam ją nogami i wychodzę mostem przez
lewy bark. Dosiadam potworne cielsko, moje ręce już spowija ta mroczna maź
zepsucia umysłu. Światło radości ginie w mych kolanach, gdyż jestem zanurzony w
jej dziwacznym ciele. Gdzieś we mnie krążą środki chemiczne stymulujące moje
enzymy. Jeszcze nie działają właściwie. Siły obronne organizmu wykonuje
tytaniczną pracę aby pomóc mi się podnieść . Out
of the dark in to the light..... zamykam oczy, unoszę się we śnie. Wyżej i wyżej. Stałem się
nerwowy. Reaguje nieadekwatnie do bodźca. Newtonowska zasada akcja wywołuje
reakcję działa we mnie nieprawidłowo. Mały nacisk gwałtowna reakcja, duży
nacisk bezsensowna reakcja. Brak fizycznej równowagi i zasady zachowania
energii źle wpływa na moje życie społeczne. Przyjmuje ciosy lecz nie oddaję,
atakuje na oślep jak ranny zwierz.
Komentarze
Prześlij komentarz