Karolina - opowiadanie inspirowane przez awanturę zza płotu

- Ale powiedz mi jak ona to mogła zrobić! - 

Krzyknął mężczyzna do telefony pośpiesznie idąć ulicą Dolnobrzeską w kierunku osiedla TBS.

- Widziałeś!? - dopytywał się nieznanego rozmówcy. - Relacje na Instagramie.! Tak. Z tymi dwoma przypakowanymi kolegami z siłowni, na którą chodzi. Ja pierdolę, ale jestem wściekły. Tak! Porozmawiam z nią, ale najpierw muszę się napić. Wiesz ona miała ode mnie zadanie, miała ratować nasz związek. Jak ratowała? No sam widzisz!  Poczekaj jestem w sklepie!

- Jedną cytrynówkę lubelską i piwo! No tanie niedrogie. O dziękuję.

- Jesteś tam? No, to kurwa zaraz do niej dzwonię. Tak, czekaj, zadzwonię po.

 

Mężczyzna stanął za bramą i jednym łykiem opróżnił małpkę, którą odrzucił na trawnik. Otworzył piwo i szybko zaczął pić jednocześnie stukając w ekran telefonu. Zainicjował połączenie jednocześnie dopijając puszkę, którą po chwili zgniótł w dłoni i odrzucił na trawę.

 

- Karolina?

- No co tam?

- To ja się pytam co tam! - wrzeszczał spacerując pomiędzy blokami. 

Co jakiś czas w oknach domu pojawiał się zainteresowany cień przypominający kobietę lub mężczyznę, którzy wydawali się sprawdzać co się dzieje.

- Co Ty odjebałaś! Wrzucasz na insta story zdjęcia z przypakowanymi kolesiami! Jak to? Ja mam się uspokoić! Co ty kurwa nie widzisz w jakim ja jestem stanie przez Ciebie?! Mi kurwa na niczym nie zależy, zaraz przyjdę do domu i zabije Ciebie i wyjdę. Tak! Takim jestem psycholem! - wykrzyczał i rozłączył się.

 

To była stara, obdrapana, trzypiętrowa kamienica przy ul. Brzezińskiej. Czasy świetności miała już dawno za sobą. Drewniana brama prowadziła do środka poniemieckiej klatki schodowej, której jedynym wspomnieniem dawnej wspaniałości były kolorowe kafle na podłodze. Dwóch mężczyzn szybko weszło na drewniane schody, które jęknęły pod ich ciężarem. Wspinali się szybko. W bramie nie było światła i tylko srebrny blask księzyca padał przez szeroko otwarte okna. Na zewnątrz była upalna, sierpniowa noc. Chmury szybko przepływały na tle ogromnego miesiąca.  Grały świerszcze. Jeden z mężczyzn otarł ręką pot z czoła i wyciągnął nóż. Drugi z rozpędem wbiegł na półpiętro i kopnął prawną nogą drzwi, które z trzaskiem się otworzyły. Wewnątrz na tapczanie leżała oświetlona migoczącym światłem telewizora Karolina. Miała zamknięte oczy i twarz pełną rozkoszy. Jej nagie piersi falowały pod wpływem szybkiego oddechu. Nogi obejmowały czarną czuprynę, jakiegoś kolesia, który uwijał się między nimi.

- Ty dziwko! - wykrzyczał mężczyzna i dźgnął nożem kobietę w szyję. Kobieta nawet nie jęknęła, krew trysnęła na oprawcę, który spojrzał na kochanka/ Spomiędzy nóg drgającej w konwulsjach Karoliny spoglądała na niego przerażona twarz Don Juana.

- To jeden z tych kolesiów z Insta Story? - zapytał drugi mężczyzna wchodząc do pokoju.

 Na korytarzu zapaliło się światło i dobiegł głos kobiety!

- Łobuzy! Zaraz dzwonię na policję!

- Niech się Pani Tomaszowa uspokoi! - ryknął oprawca z nożem wyciągając za czuprynę z pomiędzy bezwładnych nóg Karoliny przypakowanego kolesia. - To ja Paweł.

- Pawełku? A co ty tutaj robisz?

- Zajebałem Karolinę!

- I dobrze, bo ta dziwka Ciebie okłamywała - wysyczała kobieta z klatki.

- Złapałem jej kochanka! - powiedział ten nazwany Pawełkiem.

- Zanieś go do Władzia, do piwnicy. Władzio dawno nie miał zabawki - powiedziała

- Do Władzia? - powiedzieli obydwaj mężczyźni drżącym głosem.

- Pójdę z Wami, Władzio Was zna, nic Wam nie zrobi. A i prezent mamy dla niego.

Mężczyźni spojrzeli na siebie z przerażeniem, a kochanek Karoliny zapytał przerażony

- Kim jest Władzio? 

 

Piwnica była ciemna i zatęchła, jej łukowate sklepienie było wilgotne i porośnięte pajęczynami. Śmierdziało tu też odchodami i czymś jeszcze. W słabym świetle zapalniczki ciemność wydawała się nieprzenikniona.

- Nie ma tu światła?  - zapytał jeden z mężczyzn

- Tylko u Władzia jest. - powiedziała kobieta zapalając świeczkę. - O tam on mieszka.

Na końcu ciemnego korytarza, były drzwi sklecone z różnych blach, zamknięte na trzy poziome rygle, z których każdy miał wielką kłódkę.

- Oj Władziu, Władziu - mamrotała kobieta - Mamuśka ma dla Ciebie niespodziankę -  szeptała do siebie otwierając kolejne kłódki. 

Mężczyźni patrzyli na siebie nerwowo, a związany sznurem Kochanek Karoliny wierzgał się niemiłosiernie. Jeden skobel, drugi i trzeci. Drzwi jęknęły otwierając się na ciemne pomieszczenie. Kobieta wsadziła rękę i przekręciła przedwojenny przełącznik światła. Słaba żarówka oświetla pomieszczenie, które pełne było butelek, fekaliów, kości. Tuż naprzeciwko, stało wielkie sklecone niedbale z desek łoże, wypchane brudnym siennikiem. Na mim pośród, pcheł i pluskiew leżał przerażający mężczyzna, z twarzą pokrytą guzami. Jedno oko, było całe przykryte przez olbrzymią narośl wyrastającą z brwi. Całe czoło pełne okrągłych i jątrzących się wrzodów. Twarz miał zniszczoną ospą, nieogoloną. Z ust wystawały mu połamane i pożółkłe zęby. Mężczyzna usiadł i popatrzył na kobietę i mężczyzn. Uśmiechnął się przerażająco i podniósł niekształtną, dłoń w geście powitania. Miał na sobie rozpiętą do połowy niebieską koszulę flanelową i szare spodnie. Stopy były bose, z pożółkłymi paznokciami, tak dużymi, że się zawijały do góry.

Mamuś ma dla Ciebie prezent Władziu - powiedziała kobieta i wepchnęła przerażonego mężczyznę do środka, który upadł na ziemię.  Wierzgał i krzyczał, lecz jego ruchy były jak umierającej ryby, gdyż był skrępowany a usta miał zakneblowane. - Zabaw się Władziu - powiedziała Kobieta

- Tak - powiedział Pawełek - zabaw się Władziu.

Władzio podniósł się i przyjrzał się mężczyźnie. Dotknął go to, to tam, powąchał i się uśmiechnął. 

- Nada się mamusiu - powiedział głosem dziecka, który w kontraście z jego fizycznością wydawał się nienaturalny.

- Jak masz na imię kochany - zwrócił się do związanego mężczyzny - Najpierw Władziu będzie się z tobą kochał, a potem Ciebie zje - powiedział ściągając spodnie.

Mężczyzna zaczął się motać w szaleńczej próbie uwolnienia się z więzów. Przez knebel przebijały się pojedyncze słowa. Pot spłynął po jego ciele a oczy stały się przerażone. Władzio uniósł wierzgającego mężczyznę i ściągnął jego spodnie powoli zbliżając palec w stronę jego tyłka.

- Chodźmy - powiedziała Kobieta, Władzio jest wstydliwy i nie lubi jak się na niego patrzy.

Kiedy zamykała drzwi za ścianą słychać było rozpaczliwe krzyki, przeplatane z przerażającym głosem Władzia, który rozpływał się w rozkoszy.

Chodź- my się napić - powiedział Pawełek.

- A zwłoki Karoliny? - zapytał kolega.

- Zrobię Władkowi słoiki na zimę - powiedziała kobieta i ruszyła po schodach.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ostatnie Dojo

Maślane Cisteczka - bajka dla dzieci 4-10 lat. Praca konkursowa na konurs Piórko 2025

Oddech Smoka - czyli irracjonala relacja z wyjazdu na OGÓLNOPOLSKIE SEMINARIUM OYAMA PFK W KUMITE Kraków 2024