W bloku
Cicha noc, ciemna noc, w stajence na 2 piętrze gomułkowskiego bloku. Siedzący tutaj mężczyzna w skupieniu tworzy problem. Lepi go z myśli, które skrzętnie składa zgodnie z prawami logiki. Określa nieokreślone, definiuje obszar, wyznacza reguły. Sprawdza, wnioskuje i rekapituluje. Pochłonięty myślami, nie zauważa pająka śpiącego w kącie. Pewnie czytelnik zastanowi się, czemu ten pająk tam jest. Otóż nie wiem, ale pewnie nieznane nam prawa natury i literatury umieściły go w tym miejscy i czasie. Stał się on niemym świadkiem procesu myślenia, który może doprowadzić do końca myślącego. Mężczyzna poprawia okulary, pochyla się nad klawiaturą zbliżając swój nos do ekranu srebrzystego laptopa, jak gdyby chciał poczuć problem. W tym momencie kicha, a drobinki zielonkawej mazi bezczeszczą dorobek naukowy geniusza. Mężczyzna wyciera rękawem ekran i popija wino z kieliszka. Skupienie naukowe i cudowny proces kontemplacji przerywają muzyka dobywająca się z sąsiedniego mieszkania. Nastrój powagi naukowej zostaje zmącony poprzez Ryśka z Klanu bełkoczącego coś za plecami naukowca o wyższości poloneza nad mercedesem jako taksówki. Autor tych słów, oaza spokoju w czasie kryzysu, wstaje i ze złością stuka w ścianę, używając słów nie naukowych. Po chwili stukania, ściana się wali w iście filmowym ujęciu, ot zamiast cegły polecieć do przodu, lecą doskonale w dół, roztrzaskując się o posadzkę. Mężczyzna przeciera zmęczone oczy i orientuje się, że jest w łazience sąsiada. Łazienka, cała udekorowana białymi kaflami i oświetlona migotliwymi świeczkami. Pod prysznicem sąsiadka, nie zauważyła zniszczenia ściany. Oczy ma zamknięte a prysznic leci na jej nagie, doskonałe ciało. Nie jest tam sama. Ciepły, przyjemny strumień wody opływa płatki jej róży pieszczone dłonią przez pięknego mulata. Jak on się tam znalazł, stojący w szoku naukowiec nie wie. Widzi za to delikatne, kołowe ruchy młodzieńca. Woda jak podejrzewa jest delikatna, miła dla kochanków. Łazienka spowija się białym kolorem stworzonym poprzez krople wody zawieszone w gorącym powietrzu. Para buchała spod prysznica, w którym jak za katyńską mgłą stoi naga para. Ona odwrócona jest do niego plecami, swoją dłonią prowadzi jego dłoń poprzez fałdy jej sromu. Kropla za kroplą spływał po jej nagim, wysportowanym ciele. Nie pamiętam, aby sąsiadka była tak wysportowana, myśli gorączkowo naukowiec. Może to córka – zastanawia się i patrzy z zachwytem. Druga dłoń dziewczyny, lekko uniesiona głaska mokre, gęste włosy kochanka a jej język tańcz ognisty taniec z jego narządem mowy. Mężczyzna o atletycznej sylwetce młodego boga i ptaku rajskich rozmiarów, pcha lekko dziewczynę na mokrą od wody ścianę. Wchodzi w nią od tyłu trzymając za włosy i pieści ją jednocześnie z przodu razem z jej własną dłonią. Ona jęczy a on sapie. Połączeni w tańcu miłości nie słyszeli jak cicho otworzyły się drzwi. Stanął w nich jak wryty sąsiad, który w wulgarnych słowach opiewał za ścianą wyższość Poloneza nad innymi samochodami. Spojrzał na prysznic, zmrużył oczy i spojrzał na dziurę w ścianie i naukowca i stanął jak wryty. W tym czasie, naga postać schowana za pralką, wyłoniła się na środek sceny. Ciekawe oczy przyglądały się badawczo kochającej się parze, sąsiadowi i naukowcowi oraz dziurze w ścianie. Złowieszcze cienie na ścianach zatańczyły makabryczny taniec, odtwarzając jakieś bluźniercze rytuały dekapitacji. Nastała cisza. Kochankowie umilkli, sąsiad otworzył usta i chciał coś powiedzieć, ale naukowiec, nakazał mu milczenie przykładając palec do ust. Potem zaczął ko wulgarnie ssać, nie wiedząc czemu. Niewyraźna postać, która stała przy drzwiach, wyszła z cienia, zbliżyła się do kochanków i weszła cicho pod prysznic ku przerażeniu wszystkich. Jej dłonie dotknęły silnych pleców. Mężczyzna odwrócił się i ujrzał błękitne, zimne oczy starej, martwej oczy kobiety. Uśmiech zgasł na jego oczach, ale ona spłynęła długim, czarnym językiem wzdłuż jego pleców, pomiędzy pośladki i zaczęła pieścić jego dziurkę. Mężczyzna chciał coś powiedzieć, ale jego usta zrosły się nagle ze sobą. Kobieta z przodu jęczała, mężczyzna stwardniał dwukrotnie, kiedy kobieta z tyłu przyparła ich do muru i wsadziła mu lekko palec do tyłka. Nagle oczy mężczyzny załzawiły krwią a z wnętrza jego trzewi wybił się kolec, który przedziurawił sąsiadkę. Krew spłynęła na posadzkę.
- Ładnie się bawicie w tym domu – wymamrotał zaszokowany
naukowiec i zaczął na prędce odbudowywać ścianę.
Komentarze
Prześlij komentarz