8 marca w sklepie mięsnym
Kobieta wytarła nóż o biały fartuch i pochyliła się w głąb wyjąć z lodówki wskazany przez klienta kawałek schabu. Nabiła go na końcówkę długiego, rzeźnickiego noża i z trudem przełożyła na deskę do krojenia.
- Tyle? – zapytała
wskazując nożem na kawałek do odcięcia, unikając kontaktu wzrokowego z
kupującym.
- Troszeczkę
więcej – powiedział mężczyzna – O tyle- powiedział rozszerzając kciuk i palec wskazujący,
aby zilustrować swoją myśl.
Tyle to pewnie
masz między spodniami- pomyślała kobieta, krojąc schab. Mięso uginało się pod
ostrzem, puszczając resztki krwi na drewnianą deskę do krojenia. Ucięty kawałek
rzuciła lekceważąco na wagę, która pokazała odczyt 300 gram.
- Wystarczy? –
zapytała znowu nie patrząc na klienta.
- Tak.
- Coś jeszcze?
- A czy ta
szyneczka jest smaczna? – zapytał mężczyzna wskazując na wędlinę z etykietą Szynka
Babuni.
- A jaka ma być? –
zapytała oburzona sklepowa – Oczywiście, że jest smaczna.
- To ja wezmę 20
deko.
Kobieta znowu
schyliła się do lodówki wyciągając rękę głęboko pod szybę, aby schwycić kawałek
soczystej szynki. Jej biały fartuch napiął się mocno i ciśnienia, jakie
wywołały jej olbrzymie piersi nie wytrzymał czarny guziczek i wystrzelił wprost
w szybę uwalniając przy tym jej piersi z objęć fartucha, które wylały się na
zewnątrz. Guzik odbił się rykoszetem i wpadł w przerwę pomiędzy nimi. Mężczyzna
uniósł brew i wciągnął powietrze.
- To ja jeszcze
wezmę 30 deko tamtej szynki – wskazał najgłębiej położoną wędlinę.
Kobieta uśmiechnęła
się do siebie i schyliła się jeszcze głębiej. Siła grawitacji wyrwała jej lewą
pierś, która z plaśnięciem uderzyła sutkiem o wędliny.
- I tą uderzoną
cycem też wezmę! – krzyczał podekscytowany mężczyzna, podkręcając sumiastego
wąsa.
- Może jeszcze mnie
kurwa weźmiesz – powiedziała w złości, bardziej do siebie, niż do niego
sklepowa, walcząc z wędlinami.
- Jak
najbardziej, że wezmę! Tu i teraz! – ekscytował się mężczyzna.
Sklepowa chowając
pierś podniosła się ciężko znad lodówki i spojrzała na mężczyznę. Miał z 50
lat, przerzedzone siwe włosy, sumiastego wąsa i duży brzuch. Jego rumiane
policzki wskazywały na kilka głębszych wypitych dla kurażu lub utrzymania
stałej równowagi alkoholu w organizmie.
- To się przechwala
– powiedziała chwytając się zalotnie pod boki.
- Ależ skądże. Ja
dam radę – mówił kręcąc wąsa.
- To niech
zamknie drzwi – powiedziała wskazując na wejście – i podejdzie na zaplecze.
Mężczyzna nie
czekając ruszył w kierunku wejścia i przed nosem starszej kobiety zamknął drzwi
i przekręcił tabliczkę z napisem zamknięte w stronę ulicy. Kobieta coś zaklęła
pod nosem i odeszła. Mężczyzna odwrócił się na pięcie i ruszył na zaplecze.
- Już nadciągam moja
królowo – mówił z podekscytowaniem- Tadeusz weźmie ciebie na klocu do rąbania
mięsa i będzie rżnął aż miło – zachichotał do siebie, śmiejąc się z gry swych
słów.
Kiedy wszedł na
zaplecze oniemiał z zachwytu. Ona siedziała na klocu do mięsa, z podciągniętym
na brzuch fartuchem, który ukazywał jej nagie łono. W jednej dłoni trzymała
kaszankę, którą zagryzała ze smakiem, drugą figlarnie go przyzywała. Tadeusz
nie wahał się chwilę. Skoczył w stronę kobiety, rozpinając spodnie i kiedy
szarpał się z paskiem poczuł mocne ukucie w szyję, które przerodziło się w
straszliwy ból. Sklepowa stała przed nim, gryząc kaszankę i trzymając
zakrwawiony nóż w drugiej ręce. Tadeusz poczuł, jak życie ucieka z jego ciała
poprzez otwór w szyi, którym tryskała krew.
- A te Żeberka
Tadeusza – to są dobre – zapytała starsza Pani, wskazując na produkt opisany
jako Żeberka Tadeusza Świeże.
Komentarze
Prześlij komentarz