Przepis na brownie - czyli jak Makłowicz...

 

To było gdzieś na początku XXI wieku. Piotr, pchany niezdrową ciekawością poznania japońskiej kultury, która wynikała z prostego faktu trenowania karate postanowił odwiedzić Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha. Była to era wczesnego Internetu i samotna wyprawa do Krakowa, jawiła się Piotrowi jako wielkie wydarzenie. Na pewno była to sobota. Przeraźliwe brzęczenie taniego budzika wyrwało Piotra z głębokiego snu, w którym był królem wielkiego haramu i jak w każdym śnie, zbliżał się do zrealizowania swoich marzeń, gdy się obudził. Wyrwany ze snu brutalną siłą elektronicznego krzykacza Made in China, zwlekł się z łóżka i zagotował wodę, drapiąc się przy okazji po jajkach. Podczas drapania, mózg wychwycił jedynkę logiczną i postanowił, że Piotr zrobi jajecznice. Posilony Piotr poczuł zew porcelanowego wodza, który wzywał go na poranną naradę przed wyjazdem. Po chwili, która przerodziła się w bardzo długą chwilę, Piotr dokonał porannej toalety i ablucji. Wówczas uznał, że jest gotowy i uda się do Krakowa – dawnej stolicy Polaków aby spełnić swoje marzenie i ujrzeć zbroje samurajów na żywo, zgromadzone w nowoczesnych wnętrzach muzeum Manggha. Piotr uruchomił swojego niebieskiego citroena Saxo i ruszył w drogę. Droga była długa, prosta i nudna. Po około 4h, Piotr dotarł do Krakowa i zabłądził. Nie było wówczas GPSów a pamięć Piotra zwiodła i nie wiedział gdzie się znalazł. Panikując, krążąc po mieście i jeżdżąc na czuja, korzystając z przychylności niebios, Piotr dotarł nad Wisłę i muzeum. Wówczas to poczuł głód. Najpierw delikatne zdenerwowanie, niczym powiem lekkiego wiatru przed burzą, oznajmiło Piotrowi, że jeść trzeba. Po pierwszym zwiastunie głodu, przyszło gwałtowne burczenie, połączone z odgłosem gotowania się w żołądku. Piotr, pchany nieznaną siłą udał się do Krakowskiego Kazimierza i ujrzał dziwną knajpkę.  Napis głosił, że podają tam dania Kuchni TexMex, nie znanej wówczas w Polsce. Piotr zamówił więc burito i oczekiwaniu na danie, rozpoczął konsumpcję nieznanego mu ciasta brownie. Piotr nie przepadał za słodyczami, lecz pierwszy kęs browni, był niczym poezja. Poczuł na swoim języku słodycz, jaką można porównać ze słodyczą kobiety pieszczonej językiem po porannym bieganiu. Czekolada z solą pomyślał Piotr – i zrozumiał, że ma złe skojarzenia. Brownie było gęste i soczyste, ciągnęło się niczym krówka. I tylko to skojarzenie z kobietą po bieganiu nie miało sensu.

SKŁADNIKI

200 g masła

200 g gorzkiej czekolady, niczym nieczuła kochanka

3 jajka (temp. pokojowa), takie z porannego drapania siusiaka

250 g cukru, z buraków zrobionego

135 g mąki

mała szczypta soli

dodatkowo: ok. 50 - 100 g gorzkiej czekolady na wierzch

  • Piekarnik nagrzać , no nie nagrzany piekarnik ma kaca.
  • Masło pokroić , gdyż niepokrojone jest zbyt duże. Następnie rozpuścić w rondelku.
  • W oddzielnej misce rozmiksować lub wymieszać rózgą jajka z cukrem.
  • Dodać mąkę oraz sól i zmiksować na jednolite ciasto. Wyłożyć do przygotowanej blaszki, wyrównać powierzchnię.
  • Dodatkową czekoladę pokroić na kawałki i posypać po wierzchu ciasta.
  • Wstawić do piekarnika i piec , piec aż się upiecze
  • Po upieczeniu i ostudzeniu wsadzić w spodnie I biegać aż ciasto się spoci.
  • Podawać po bieganiu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ostatnie Dojo

Maślane Cisteczka - bajka dla dzieci 4-10 lat. Praca konkursowa na konurs Piórko 2025

Oddech Smoka - czyli irracjonala relacja z wyjazdu na OGÓLNOPOLSKIE SEMINARIUM OYAMA PFK W KUMITE Kraków 2024