Wynajem pokoju - opowiadanie napisane na nowo

 


Mężczyzna przesunął wskazującym palcem po wezgłowiu sofy, pozostawiając za sobą ślad w kurzu. Przyglądał się mu przez chwilę, jakby dostrzegał w nim coś więcej niż tylko brud. Szara plamka kurzu przylegała do jego skóry niczym cień przeszłości. Wytarł palec o koszulkę, zostawiając na niej ciemny ślad i odwrócił się do rozmówczyni, jego oczy pełne mroku

- Dawno tutaj nikt nie sprzątał – lewą ręką wskazał na pokój

- Tak. Pokój jest nieużywany. Gdyby się Pan zdecydował, wysprzątam go na jutro.

- Dobrze –. Jego wzrok utkwił na regale z książkami. - Mogę?– zapytał wskazując palcem szare woluminy.

- Oczywiście - powiedziała, starając się ukryć drżenie w głosie. Odprowadzała go wzrokiem, jej serce biło szybciej z każdym krokiem, który oddalał go od niej. Dziwny, tajemniczy człowiek, ale teraz nie miało to znaczenia. Bardzo potrzebowali pieniędzy z wynajmu tego pokoju. Bez nich nie wiedziała, jak przetrwają kolejny miesiąc- Niemieckie? - zapytał

- Tak, były tutaj jak moi dziadkowie zajmowali ten dom po wojnie.

-Dobra biorę – powiedział patrząc na półkę z książkami. - Tę pożyczam, jutro ją przyniosę.

Nic nie powiedziała, ale jej serce skakało z radości. Patrzyła na niego z tyłu, nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Wiedziała, że będą pieniądze. Płacił doskonale i był gotowy zapłacić za cztery miesiące z góry. To rozwiązywało wszystkie ich problemy, a ona czuła, jak ciężar spada jej z ramion.

- Czy ma pan jeszcze jakieś życzenia co do sprzątania pokoju? Zapytała

- Tak – odpowiedział patrząc się na nią. - Niech Pani sprząta teraz. Nago.

Zamilkła. Patrzyła na niego i powoli zsuwała ramiączka z koszuli. Powolnym ruchem uwolniła swoje ramię. Miała piegowatą, jasną skórę. Zadbaną. Jej rude włosy spływały na kark.

- Nie trzeba – powiedział hamując jej ruchy.

Zdążyła obnażyć piersi zanim się powstrzymała. Dziwny dreszcz przeszył jej ciało. Wizja sprzątania nago pod nadzorem obcego mężczyzny wydała się jej podniecająca. Jej zielone oczy zajaśniały. Ubierała się równie powoli jak się rozbierała. Patrzył na nią przez chwilę, tym upadlającym człowieka obojętnym wzorkiem. Uśmiechnął się.

- Ta książka – powiedział podnosząc do góry prawą ręką niemiecki wolumin – czy Pani coś o niej wie?

- Interesowała się tymi książkami w dzieciństwie. Ten dom zajmowali niemieccy lekarze, poprzedni właściciele. Dziadek ich nawet znał.

- A ta książka?

- Mogę zobaczyć? Zapytała powoli podchodząc.

Podał jej książkę. Na chwile ich oczy złączyły się w elektrycznym spojrzeniu. Poczuła jak dziwny dreszcz przebiega jej pod kolanami. Jakiś dziwny zimny powiew polizał jej kark. 

- To atlas anatomiczny dr Henzera. Jego własne dzieło. Ponoć wydał je własnym sumptem w niewielkiej serii.

- Czy Pani coś wie więcej o dr Henzerze?

- Nie a czemu się Pan nim interesuje?

- Ponoć zajmował się zagadnieniem życia po życiu. Ta książka to unikat. Odkupię ją od Pani za dobrą cenę. Oczywiście nie ma konieczności sprzątania nago.

- 3 tyś EURO.

- Za to? - Powiedział wskazując na atlas

- Tak.

- Zgoda, ale pod jednym warunkiem

- Może mam Panu zrobić loda?– bezczelnie spojrzała na mężczyznę.

- Nie trzeba.  – odpowiedział wyciągając pieniądze.

Chwyciła łapczywie plik pieniędzy. Skąd ten tajemniczy człowiek miał przy sobie taki majątek, tego nie wiedziała. W sumie nie interesowało ją. Te pieniądze ze sprzedaży tej starej książki rozwiązywały ich palące problemy. Spłaci komornika i będzie spokój. Zaliczka na wynajem pozwoli uregulować ich życie. Jutro pójdzie na zakupy i w końcu kupi coś dla siebie. Może bieliznę? Pomyślała patrząc na nieznajomego. Intrygował ją i podniecał. Również przerażał. Ta idealna sylwetka, zimne niebieskie oczy. Doskonale przystrzyżona bródka. Było w nim coś z perwersyjnego elegancika, który za bardzo dbał o swój wizerunek. 

- Czy ten dom ma piwnicę? - zapytał zaczytany w książkę

- Tak odpowiedziała.

- Czy...mogę ją zobaczyć? - zapytał z trzaskiem zamykając atlas

Wizja wizyty w ciemnej piwnicy z tym obcym człowiekiem nie napawała ja optymizmem, ale bała się, że odmowa spowoduje jego rozczarowanie mieszkaniem.

- Dobrze, proszę za mną. - powiedziała odwracając się do drzwi.

Schodzili powoli krętymi, drewnianymi schodami, które zdawały się jęczeć i stękać pod ich ciężarem, jakby same były świadome nadchodzącego niebezpieczeństwa. Brązowa poręcz kontrastowała z białą farbą, która łuszczyła się ze schodów, odsłaniając ciemne, gnijące drewno. Na dole czekały drzwi. Stare, drewniane, pokryte grubą warstwą olejnej farby, która nadawała im nienaturalnie gładki, niemalże upiorny wygląd. Farba była pożółkła, a gdzieniegdzie spękana, jakby drzwi same próbowały się uwolnić od swojego przeznaczenia.

Kobieta stanęła na ciemnej mozaice z przedwojennych kafli, ułożonych w karo, które zdawały się pulsować w mrocznym świetle. Wyciągnęła z kieszeni stary klucz, który wydawał się ciężki od historii i tajemnic. Chwilę walczyła z zamkiem, pasując klucz w bliżej nieokreślone miejsce w środku dziurki. Zamek zazgrzytał, wydając dźwięk przypominający jęk umierającej duszy, a drzwi otworzyły się do środka, odsłaniając ciemność, która zdawała się pochłaniać wszystko na swojej drodze.

 - Nie ma światła – oznajmiła kobieta. Wymacała gdzieś za drzwiami półkę, z której wzięła jakiś przedmiot. Po chwili latarka rozświetlała, wąski czarny korytarz, na końcu którego czarną czeluścią otwierało się jakieś pomieszczenie. Zapach wilgoci i stęchlizny wypełnił ich nozdrza.

- Chodźmy – powiedziała patrząc przez siebie. Szli powoli, krótkim korytarzykiem. Czarna pustka pomieszczania na   końcu stawała się coraz większa. W świetle latarki powoli mrok ustępował miejsca półmrocznemu światu. Powoli wyłaniały się zarysy półek oraz starych mebli, poustawianych w nieludzkiej harmonii. 

 -Tutaj też nie ma światła – powiedziała kobieta, zataczając koło latarką. Snop światła przywoływał w kolorach dawne dzieje. - Wygląda to tak jak po wojnie – dopowiedziała.

- Proszę panią – powiedział nieznajomy. Poczuła jak jego dłoń kładzie się na jej ramieniu, aby płynnym ruchem zsunąć się pod dekolt. Poczuła przeszywający dreszcz rozkoszy. Piersi momentalnie jej nabrzmiały. Zamknęła oczy.

- Ah to teraz – powiedziała do siebie. Odwróciła się powoli z zamkniętymi oczami. Jej usta drżały. Serce waliło z podniecenia. Rozchyliła powoli usta i otworzyła oczy, tak aby w ostatniej chwili zobaczyć zbliżające się uderzenie. Potężny cios czołem w nos, powalił ją na ziemię. Złapała się w bólu, chowając twarz w dłoniach. Poczuła jak jej palce są lepkie od krwi. Drugi cios przyszedł z boku. Mocne kopnięcie, przewróciło ją na ziemię. Kobieta krzyknęła i wówczas otrzymała trzeci cios prosto w głowę.

Ból, potężny ból i ciemność. W ustach czuła krew i kurz. Wysunęła rękę, szukając nie wiedząc czego. Było ciemno i zimno. Powoli odszukała swoje nogi i kieszeń. Wyciągnęła z niej telefon komórkowy. Długo wpatrywała się w ekran. Wzrok rozmywał się. Była 21;34. A więc była nieprzytomna 2h. Próbowała zebrać myśli. Wstała powoli, rozglądając się po pomieszczeniu. W nikłym świetle wyświetlacza telefonu zauważyła dziurę w ścianie. Cegły ktoś wyciągnął bardzo ostrożnie. Niewielka wnęka ziała czarną pustką. Podeszła kulejąc. Wnętrze było puste. Świadomość powoli wracała do niej. Mężczyzna! Dom! Popędziła na górę. Dom był pusty, żadnego śladu włamania. I tylko ta dziwna, pusta dziura w ścianie. Poszła do łazienki. Miała spuchniętą twarz. Oczy podbite, nos złamany. Powoli, sycząc z bólu obmyła twarz, przeklinając swoją naiwność. 

Wyszła i powoli udała się do kuchni. Zapaliła światło i ze zdziwieniem ujrzała na stole białą kopertę. Podeszła i podniosła ją. Powoli otworzyła, delikatnie rwąc palcem jej krótszy bok. W środku były pieniądze. Dużo pieniędzy oraz małe czarnobiałe zdjęcie. Przedstawiało znany jej dom i trzech mężczyzn. Wszyscy ubrani w czarne mundury SS „Totenkopf”. I jedne jeszcze szczegół. Przerażający, mroczny. Mężczyzna pośrodku trzymał na rękach dziecko. Ono...ono...miało czarne jak oliwki oczy.


Komentarze

Popularne posty