Wampiry - opowiadanie absurdalne
Grupka ubranych w garnitury mężczyzn
stała wokoło śmietnika i przyglądała, jak się pali. Po chwili jeden z nich
wrzucił do środka wielki segregator. Buchnęły płomienie wysoko. Chciwymi jęzorami
chwyciły gałęzi drzewa, które się od nich zajęło. Mężczyźni rozbiegli się w
popłochu. Po chwili usłyszeliśmy głos syreny i na miejsce przybyła straż
ogniowa. Strażacy bardzo szybko zgasili pożar i odjechali.
- To były wampiry – kolega odezwał się
po dłuższej przerwie, zaciągając się papierosem bez filtra.
-
Wampiry? Co Ci odbiło?
-
Widziałeś jacy oni byli pełni energii? Jacy rozradowani wyrządzonym złem?
-
Przesadzasz. To byli jacyś pracownicy. Wymyślili sobie jakieś gusła, zajarali
śmietnik, spali segregator. Cało to gówno pewno ktoś im opakował w szaty poważnego
szkolenia i zarządzania stresem. Skasował premię a oni podpalili drzewo.
-
Nic nie rozumiesz. Wampiry istnieją naprawdę. Udowodnię ci, wejdźmy o do tego banku - tu wskazał pierwszy oddział, który
stał na naszej drodze. Pomieszczenie było niewielkie, trzy stanowiska do
obsługi i szklana ściana, za którą siedział szef banku. Przyjrzeliśmy się istotom,
obsługującym klientów, które nazywały się doradcami. Doradzali, jak wybrać
spośród zamkniętego zbioru wybranych produktów, te, które były najbardziej
korzystne dla banku i których wybór wskazywały aktualne
plany sprzedażowe. Klienci ze znawstwem przeglądali foldery i wybierali te,
które wybrać mieli. Twarze pracowników były blade, zmęczone pozbawione radości.
-
Spójrz - powiedział - wokół szyi mają przewiązane chustki.
-
Przecież to elementy ubioru - powiedziałem
-
Udowodnię ci.
Podszedł
do automatu, który wydawali bilety do kolejki i przycisnął przycisk. Po chwili czekaliśmy z numerem 666 w dwuosobowej
kolejce. Kiedy przyszła nasza kolej, młoda pani wstała i zapraszającym gestem
poprosiła nas do siebie. Usiedliśmy na plastikowych krzesłach.
-
Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - zapytała melodyjnym głosem
-
Nazywam się Gerwazy i chciałem się dowiedzieć, czy jest Pani ofiarą
molestowania przez wampiry?
-
Nie jestem - odpowiedziała uśmiechając się - W czym jeszcze mogę pomóc?
-
To my przybywamy Pani z pomocą - powiedział Gerwazy - proszę odsłonić szyję.
-
Nie mogę - odpowiedziała wciąż się uśmiechając, odsłaniając trójki - W czym
jeszcze mogę pomóc?
-
Widzisz - Gerwazy odwrócił się do mnie - są zahipnotyzowani - Zobacz teraz
-
Mój kolega chciałby wziąć kredyt
-
Gotówkowy czy hipoteczny? - zapytała melodyjnym głosem pani
-
Jakikolwiek. Czy jak weźmie kredyt odsłoni Pani szyję?
-
A duży będzie to kredyt? - zapytała zaciekawiona pochylając się do przodu.
W
tym momencie Gerwazy gwałtowanie wyciągną rękę i chwycił za chustę okalającą
szyję Pani Doradczyni. Pociągnął gwałtownie, lecz chusta zamiast się rozwiązać
i ukazać pokąsaną szyję, pociągnęła za sobą głowę i Pani uderzyła nosem prosto
o blat. Krew się polała a ja wstałem gwałtownie i wykrzyczałem
-
Wiejemy - i schwyciłem Gerwazego za koszulę.
Biegliśmy
dość długo. Uciekaliśmy, gubiąc oddech. Biegliśmy długi, nie wiem jak długo.
Dopiero kiedy znaleźliśmy się nad brzegiem rzeki, usiedliśmy zmęczeni , chowając
się w zaroślach. Pot płynął po naszych ciałach.
Ściągnąłem marynarkę i położyłem obok.
Trawa, niekoszona od miesięcy, uginała się pod jej ciężarem i powoli opadała,
by zatrzymać się tuż przy ziemi. Siedzieliśmy tam bez słowa, patrząc na płynącą
rzekę, jej bystry nurt i niewielkie wiry. Rzeka płynęła cicho. Nie było słychać
plusku fal ani jej szemrzącego głosu.
-
Wiesz - zacząłem - jesteś nienormalny....
-
Czemu? - zapytał patrząc w dal Gerwazy
-
Jesteś nienormalny, bo wierzysz w wampiry.
Jesteś nienormalny, bo wchodzisz do banku i
aby udowodnić tą swoją nieracjonalną wiarę chwytasz bogu ducha winną kobietę i
rozbijasz jej nos o biurko. Jesteś w końcu nienormalny, bo jesteś młody, nie
masz dziewczyny a co gorsze jesteś członkiem jakiejś pojebanej partii. Kto to
widział, żeby w
tym wspaniałym, globalnym świecie, w którym są nieograniczone możliwości, zamykać się we własnym zaścianku.
Milczeliśmy
tak potem przez chwil, w ciszyę patrząc na rzekę.
-
Spójrz - powiedział Gerwazy wskazując na miasto za rzeką. - Jakie ono teraz
spokojne się wydaje.
-
Ale co to ma do rzeczy?
Nim
zdążył odpowiedzieć zadzwonił telefon. Wyciągnął z kieszeni czarny, błyszczący komunikator i odebrał rozmowę.
-
Cześć Natalia - powiedział - aha... byliśmy w TV?! Super.- Odwrócił się do mnie
- Czy ty słyszysz byliśmy w TV! Że co?.... Prezes partii był? Prowokacja, aha rozumiem.... - skończył rozmawiać i odłożył
telefon.
-
Dzwoniła Natalia, wiesz ta ze sklepu.
-
Natalia z Porno Bloga
-
Ano - powiedział rozmarzony - Było o nas w TV. Prezes mojej partii twierdzi, że
jesteś prowokatorem. Nie mogę z tobą
rozmawiać. Tu musimy się pożegnać. Radź sobie sam. Cześć. - powiedział i
odszedł.
Komentarze
Prześlij komentarz