Igłoterapia

 

Piątkowy poranek zapowiadał piękny dzień. Bezchmurne niebo rozciągało się aż po horyzont. W powietrzu unosiło się babie lato.  Srebrzyste nici przędne leciały z wiatrem, srebrząc się w promieniach słońca. Zdawać by się mogło, że lato jest w pełni. I tylko lecące z drzew, pożółkłe liście, wskazywały, że jesień jest w pełni. Tego poranka szedłem wolnym krokiem na terapię manualną, mającą na celu uwolnienie mnie z bólu, który utrudniał im życie. Do centrum zabiegowego dotarłem po krótkim spacerze odnowioną częściowo ul. Dolnobrzeska.

- Dzisiaj zrobimy igły Panie Piotrze – terapeutka wskazała mi łóżko zabiegowe. – Wie Pan na czym polega igło terapia? – szum wody i odgłos mycia rąk. Szelest ręcznika. Kroki na podłoże. Rozrywane pudełko.  Dotyk dłoni na plecach. Ukłucie. - Igłoterapia polega na precyzyjnym wprowadzeniu cienkiej, jednorazowej, sterylnej igły w punkt spustowy znajdujący się w Pańskim mięśniu. Teraz zakuje. – Delikatne ukłucie przeszywa moje ciało - Punkty spustowe to drobne węzły, zbudowane ze skręconych włókien mięśnia. Nakłuję Pana i będziemy igły poruszać.

Jedno, drugie, kolejne ukłucie. Napinam ciało w stresie czekając na ból, lecz jest on sporadyczny i delikatny. Oczekiwałem czegoś przypominającego ukucie igły od strzykawki a otrzymałem coś, co przypominało delikatne uszczypnięcie.

- Teraz musi Pan z tymi igłami poleżeć. Jak się Pan czuje?

- Dobrze.

- To ja wyjdę po kawę.

Słyszę odstawiane z szurnięciem krzesło, kroki, otwierające i zamykające się drzwi. Leże najeżony igłami z głową w dół. Drzwi się otwierają i zamykają. Słyszę kroki. Ukłucie. Bardzo bolesne.

- Ta igła wbita jest w nerw odpowiadający za paraliż ciała. Może pan oddychać, ale nie ruszy się Pan. – inny, złowieszczy głos rozbrzmiał nade mną. Próbowałem się ruszyć, ale nie mogłem. Chciałem krzyczeć, lecz me usta nie wydały, żadnego dźwięku. Słyszę, jak szkło trze o szkło i coś mokrego i wilgotnego jest położone na mojej szyi. – Proszę się nie ruszać, to potrwa tylko chwilę. O czuje Pan jak larwa wędruje w stronę ucha?

Serce zaczyna mi mocniej bić. Czuję jak zimny pot wypływa mi na czoło. Czuję jak coś lepkiego pełznie po mojej szyi. Każdy centymetr to bolesny, palący skórę do żywego ślad. Czuję jak to coś zbliża się do mego ucha. Serce zdaje się wyskoczyć z nerwów, nie mogę się ruszyć. Czuję jak owa przerażająca istota wpełza do mojego ucha i potężny ból przeszywa me ciało, kiedy dociera do bębenka.

- Panie Piotrze – czuję delikatną dłoń na moim ramieniu – Proszę się obudzić. Chyba Pan zasnął, bo bardzo pan chrapał. Skończyliśmy. Proszę usiąść.

Powoli wstaję. Kręci mi się w głowie. Chwytam się oparcia, aby nie upaść.

- To normalne po godzinnym leżeniu twarzą w dół. Co się Panu stało? – Oczy terapeutki rozszerzyły się. Podaje mi chusteczkę. – Z prawego ucha leci Panu krew.

 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ostatnie Dojo

Maślane Cisteczka - bajka dla dzieci 4-10 lat. Praca konkursowa na konurs Piórko 2025

Oddech Smoka - czyli irracjonala relacja z wyjazdu na OGÓLNOPOLSKIE SEMINARIUM OYAMA PFK W KUMITE Kraków 2024