Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2022

Depresja - reloaded

  Znowu powróciła moja mroczna kochanka – Depresja. Chwyta mnie swoimi ramionami i pieści mnie swoim zaropiałym językiem. Jej spojrzenie przeszywa mnie ostrzem bólu istnienia.   Znowu przyszło mi się zmierzyć z mrokiem żyjącym wewnątrz mnie. W otchłani nie ma światła. Upośledzone procesy biologiczne znowu spychają moje jestestwo na granice szaleństwa. Ból wynikający z lęku staje się okropny. Umysł wymyka się spod wodzy kontroli. Lata samodyscypliny zawodzą, bo hormony źle funkcjonują. W swoich zapiskach znalazłem wspomnienie poprzedniej depresji, sprzed 10 lat….   Dzień czterdziesty Zażywam moklar w dawkach znaczących dla funkcjonowania mojego ustroju. Upośledza mnie zarówno w myśleniu jak i fizyczności. Czuję się ociężały. Poruszam się powoli jakbym nosił koszulę z ołowiu. Sprawność umysłu spada raptownie. Czytam ulotkę, ponoć to normalne zjawisko przez dwa pierwsze tygodnie brania leku. Czuję się jak flegmatyk, co flegmatycznie porusza się poprzez życie. Przełykam...

Otchłań - śmierć - myśli nie spokojne

 Miewam ostatnio złe myśli. Męczy mnie moje własne przemianie. Nieunikalność końca własnej egzystencji i śmierć. Nie wiem czy jest to wynik tego, że od listopada zmagam się z chorobą jelit grubego, która uziemiła mnie w domu, z bólem i biegunkami. Czy też jest to wynik śmierci mojego taty w mroku grudniowej nocy, który zakończył swoje życie sam, wystraszony w Wołowskim Szpitalu Covidowym. To trudny dla mnie temat. W 2003 roku zmarła moja mama, ale tato trwał dalej. Był tu obok, nasze relacje nie były najlepsze, ale był i trwał, był tym czymś niezmiennym, pewnym. Po śmierci taty zostałem sam – rodzice odeszli, ja stanąłem w kolejce. Nie wiem, czy też mój nastrój nie jest związany z atmosferą śmierci jaka rodzi się w nas i przestrzeni publicznej w związku z wojną na Ukrainie i ta grozą, którą wojna budzi w naszym życiu. My dzieci wychowane na opowieściach świadków okropieństw z czasów II Wojny Światowej, mocno to musimy przeżywać. Zastanawiałem się skąd nagle u mnie, jak zwykle w noc...

Przeziębienie - myśli chaotyczne

  Czuję się dziś fatalnie. I poprzez fatalne samopoczucie rozumiem tutaj dyskomfort wywoływany przez biologiczną reakcję mojego organizmu na infekcję, która ma miejsce w moim ciele. Jako mężczyzną zwykłe przeziębienie przechodzę w sposób dramatyczny, walcząc o każdy oddech i chwilę wytchnienia. My, jako płeć brzydka stworzeni zostaliśmy na obraz i podobieństwo Boga Najwyższego, ale, że Pan w swym jestestwie doskonały, nigdy nie chorował, to ta część naszej upadłej natury – powiedziałby kto, konsekwencja grzechu pierworodnego – niedoskonałość naszego istnienia. Niezależnie od teologicznych rozważań nad podstawami mojego złego samopoczucia stwierdzam co następuje, podając w telegraficznym skrócie: nos zatkany, lewa dziurka, tuż u wejścia do zatoki (brzmi to prawie jak opis Tajemniczej Wyspy, gdzie poszukujemy skarbów – ot zielonkawa ektoplazma ukryta w nosie); lekki ból oskrzeli podczas kaszlu, uczucie rozbicia, zmęczenie, apatia. Wczoraj byłem z chłopakami na basenie w Środzie Śląsk...

Noc - opowiadanie absurdalne.

 Opowiadanie to napisałem gdzieś w roku 2010. Na początku drugiej dekady XXI wieku proces rozwarstwiania się polskiego społeczeństwa był już bardzo zaawansowany. Początkowo był on wynikiem nierównego przebiegu procesu transformacji gospodarczej i podziału kraju na Polskę A i Polskę B. Później, gdy uwolniono zakute w okowach ojcowizny mózgi Polaków, proces ten stał się wynikiem szczęśliwego wyboru przyszłego pracodawcy. Z jednej strony była wciąż rosnąca w liczbę grupa nowo bogackich, zarabiających olbrzymie pieniądze osób, których procentowy udział miesięcznej raty kredytu wobec pensji netto wynosił około 80%. Z drugiej strony była, wciąż ta sama grupa ubogich mieszkańców kraju, którzy jak byli tak pozostali biedni. Pomiędzy nimi było cało morze ludzkich serc, którzy nigdy nie chcieli być biedni i tak pożądali bycia bogatymi, że żyli ponad stan. Pochłonięci w zdobywanie coraz to nowych atrybutów zewnętrznego bogactwa, rekwizytów statusu społecznego i innych artefaktów kulturowych, ...

Myśli poranne, nieposkładane

  Czas to według definicji słownikowych wielkość fizyczna określająca kolejność zdarzeń oraz odstępy między zdarzeniami zachodzącymi w tym samym miejscu. Pojęcie to jest również przedmiotem rozważań filozoficznych. Ale też czas, to coś, co bardzo jest związane z naszym życiem. Mówi się, że każdy ma swój czas na ziemi, który powinien wykorzystać. Gdyby spojrzeć na historię wszechświata i fakt, że spotykam się z drugim człowiekiem, którego akurat poznałem w tym samym miejscu i czasie, to samo to spotkanie staje się cudem. Bo fakt, że to spotkanie nastąpiło tu i teraz a nie w innym z wielu minionych eonów czy miejscu zlokalizowanym setki lat świetlnych stąd wydaje się wprost niemożliwe. Wszechświat ma już ponad 13,82 miliarda lat a jego wielkość liczona z Ziemi do granic widocznego Wszechświata wynosi około 14 miliardów parseków.    Ale w natłoku problemów dnia życia codziennego nie zwracamy uwagi na te rzeczy. Wprost przeciwnie. Czas ucieka nam jak szalony, w swoim upływie ...

Pieśń stali - opowiadanie fantasy

  Prolog   Jam tkliwym był głosem kresu na polach chwały Pieśnią poranka – przekleństwem słabych Jam zwiastunem był burzy, przed którą królestwa drżały Przyczyną trwogi – śmiercią ja byłem cały   Ja waśni suweren – lecz me imię zapomniano Jak wstydliwe wspomnienia wyparte z pamięci Końcem tylko byłem – nie przy mnie świat stwarzano Jak przy narodzinach życia nie są obecni Przeklęci   Pieśń moją wciąż na polach bitew grają, lecz beze mnie I chwałą w me imię okryci są bohaterowie, lecz nadaremnie   Nie pragnę niczego – jestem osamotniony W piekle samotności od wieków pogrążony Bezsilny i zapominany – z chęci życia opróżniony Mój duch bólem złości po wieki najeżony   Chłopiec Stalowa zasłona chmur szczelnie przesłaniała poranne niebo nad pogrążoną w spokojnym śnie doliną. Otaczające ją zielone i kamieniste żleby stromo pięły się w górę.  Zlewała się z nich mleczna mgła, która upiornie wiła się w dół. W głębi dolin...