Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2023

Zabójcy radości

  Zabójcy radości. Zatruci własnym jadem zazdrośnicy, którzy poprawiają swój nastrój kosztem innych. Są jak wampiry. Pozbawieni siły płynącej z własnej motywacji do działania tudzież rozwoju, karmią się bólem innych, który potrafią wywołać. Energia cierpienia, jest dla nich niczym życiodajna ambrozja, pozwalająca odzyskać dobre samopoczucie. Tak jak niesławna Elżbieta Batory - arystokratka węgierska zwana Krwawą Hrabiną z Čachtic, karmiła się krwią, gdyż wierzyła, że dzięki krwi można przejąć fizyczne i duchowe cechy tej osoby, tak Zabójcy Radości, karmią się smutkiem wywoływanym u drugiego człowieka. Szkolą się w sztuce zadawania bólu, poprzez ostre jak brzytwa słowa. A słowo jak wiemy jest wszechpotężne. „Na początku było Słowo”. To nie przypadek, że Ewangelia św. Jana tak właśnie się zaczyna. Słowo jest wszechpotężne. Porusza masy, krusz zatwardziałe serca, pcha młodzieńców do samobójstwa, pcha masy do okrucieństwa wojny. Może też uskrzydlać i dodawać otuchy, wzmacniać i rozwija...

Tajemnica stawów w Leśnicy

Obraz
  Gdzieś, pomiędzy stawami, ukryty pośród chaszczy stoi tajemniczy wychodek. Czyimi rękoma i na czyje polecenie została wzniesiona ta interesująca budowla pożytku publicznego, nie pamięta już nikt. Obiekt,  schowany dla postronnego obserwatora wiosną, latem i jesienią, wyłania się z ukrycia w okresie zimowym. Wówczas to bezlistne drzewa pozwalają odkryć jego tajemnice. Ten cykl powtarza się co roku, podążając rytmem wyznaczonym przez odwieczne prawa natury, nakazujące drzewom na zimę zrzucać liście. Ile osób korzystało z zacisznego wnętrza tej prastarej świątyni dumania? Ile osób zasiadało tam na krótsze lub dłuższe medytacje? Ile pierwszych miłości zostało tam skonsumowany, w anturażu uryny i fekaliów? Ilu wspaniałych młodzieńców oddało się grzechowi Onana, podczas letnich wakacji? Te i inne pytania, muszą pozostać bez odpowiedzi. Nieme mury nie opowiedzą tych historii: miłości ukrytych kochanków i dramatu zatwardzenia, niespodziewanej biegunki i cierpienia mężczyzny chorego ...

Przepis na brownie - czyli jak Makłowicz...

  To było gdzieś na początku XXI wieku. Piotr, pchany niezdrową ciekawością poznania japońskiej kultury, która wynikała z prostego faktu trenowania karate postanowił odwiedzić Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha. Była to era wczesnego Internetu i samotna wyprawa do Krakowa, jawiła się Piotrowi jako wielkie wydarzenie. Na pewno była to sobota. Przeraźliwe brzęczenie taniego budzika wyrwało Piotra z głębokiego snu, w którym był królem wielkiego haramu i jak w każdym śnie, zbliżał się do zrealizowania swoich marzeń, gdy się obudził. Wyrwany ze snu brutalną siłą elektronicznego krzykacza Made in China, zwlekł się z łóżka i zagotował wodę, drapiąc się przy okazji po jajkach. Podczas drapania, mózg wychwycił jedynkę logiczną i postanowił, że Piotr zrobi jajecznice. Posilony Piotr poczuł zew porcelanowego wodza, który wzywał go na poranną naradę przed wyjazdem. Po chwili, która przerodziła się w bardzo długą chwilę, Piotr dokonał porannej toalety i ablucji. Wówczas uznał, że jest ...

Ja, neuromancer

  Czwartek, godzina 9:25 czasu środkowo europejskiego. Piotr poprzez swój terminal, podłączony jest do sieci korporacji, w której toczy nierówne boje, na desktopach innych komputerów. Poprzez strumień danych - te zera i jedynki pędzące poprzez czas i przestrzeń, bez wykonywania ruchów dolnymi kończynami, Piotr przemieszcza się przez glob. Jednocześnie pojawia się na obrazach terminali innych uczestników korpoświata w Indiach, Niemczech, Australii i USA. Dzięki technologii pokonuje nie tylko granice geograficzne, ale przekracza czas. Jest równolegle obecny w różnych chwilach, gdyż godziny i pory dnia w globalnym świece są wielorakie. Jest niczym neuromancer -  władca czasu i przestrzeni , który siedząc zaklęty w swoim pokoju, fizycznie znajduje się w Polsce, ale mentalnie jest rozproszony pomiędzy części globu. Przypomina to nową schizofrenię, kiedy część osobowości Piotra rozdziera się po świecie. Każdy uczestnik widzi inną twarz Piotra: ostrą lub nieostrą w zależności od szyb...

Przeciwko nim - czyli rzecz o siewcach poztywnego myślenia i innej maści bulshitu.

  Irytują mnie piewcy pozytywnego myślenia. Samozwańczy prorocy, optymistycznego podejścia do życia. Ewangeliści mówiący o dobrej nowinie, że jak tylko zmienisz perspektywę myślenia, to wszystko będzie dobrze. Są niczym faryzeusze, którzy nakładają na Ciebie nowe ciężary, pod pretekstem ich zdejmowania. Sami ich nie dźwigają. W dużej mierze składają się z ludzi, którzy w swej beznadziejności ujrzeli światełko, które rozpoznali jako ukrytą wiedzę. A był to tylko kaganek oświaty zmierzający do zderzenia się z ich nadmiernym ja. To co proponują, to układ pozbawiony bazy własnego doświadczenia. Raczej przetwórstwo myśli, zaczerpniętych ze skarbnicy wiedzy, jaką tryska Internet. Każą Tobie myśleć optymistycznie, choć sami tego nie robią. Mówią o sukcesie, sami będąc porażką. Każą Tobie opanować siebie, przekształcić strumień złych myśli w jaśniejąca poświatę dobrego myślenia. Za ich radę, nie będziesz się martwić życiem, ale tym, że nie umiesz być optymistą!

Z ciemności nadchodzi głos - opowiadanie grozy

  Nie jestem przekonany, czy to co wówczas widziałem, widziałem naprawdę, czy było to tylko wytworem mojej schorowanej wyobraźni. Wydarzenia, których byłem świadkiem, są tak nierealne, że nie powinny mieć miejsca, gdyż nie znajdują swojego potwierdzenia w świetle istniejącej wiedzy naukowej. Bo jak wyjaśnić fizyczne obrażenia znaczące moje ciało, które oddają materialne świadectwo moim wyobrażeniom? Czy mogła być to potężna siła autosugestii, o której rozpisywali się swego czasu naukowcy? A może, niczym stygmatyk, zostałem naznaczony jako świadek wydarzeń, które miały miejsce, aby niewierzący mogli uwierzyć? Mój psychoterapeuta twierdzi, że jest to owoc wyparcia doświadczeń z dzieciństwa, które zostały zbudzone ze snu poprzez atmosferę grozy, jaka towarzyszyła lipcowym dniom roku 1997, kiedy poprzez nasze miasto przepływała Wielka Woda. Podobno stres był tym, co spowodowało, że kilka tygodni później wpadłem, jak oszalały, do opuszczonego poniemieckiego domu na wrocławskim Janówku i...

8 marca w sklepie mięsnym

 Kobieta wytarła nóż o biały fartuch i pochyliła się w głąb wyjąć z lodówki wskazany przez klienta kawałek schabu. Nabiła go na końcówkę długiego, rzeźnickiego noża i z trudem przełożyła na deskę do krojenia. - Tyle? – zapytała wskazując nożem na kawałek do odcięcia, unikając kontaktu wzrokowego z kupującym. - Troszeczkę więcej – powiedział mężczyzna – O tyle- powiedział rozszerzając kciuk i palec wskazujący, aby zilustrować swoją myśl. Tyle to pewnie masz między spodniami- pomyślała kobieta, krojąc schab. Mięso uginało się pod ostrzem, puszczając resztki krwi na drewnianą deskę do krojenia. Ucięty kawałek rzuciła lekceważąco na wagę, która pokazała odczyt 300 gram. - Wystarczy? – zapytała znowu nie patrząc na klienta. - Tak. - Coś jeszcze? - A czy ta szyneczka jest smaczna? – zapytał mężczyzna wskazując na wędlinę z etykietą Szynka Babuni. - A jaka ma być? – zapytała oburzona sklepowa – Oczywiście, że jest smaczna. - To ja wezmę 20 deko. Kobieta znowu schyliła ...

Za pracę - wspomneinia z 2013 roku

Podążam drogą, która niczym Camino de Santiago otwiera mnie na nowy wymiar. Niosę ze sobą ciężar Idei, które kształtują moje jestestwo. Owe materialne cienie tego świata, tak silne i wyraźne ukształtowane przez niematerialne byty konstytuujące moją psychikę. Są tak realne, gdyż kierują moim postępowaniem. Tak bardzo pragnę się wyrzec samego siebie, dorzucić wiedzę, za którą niczym Odyn oddałem swoje oko. Jakże wielkim błędem było łapczywe picie ze studni wiedzy, kiedy świat, na wzór barbarzyńskiej inwazji Gotów Alaryka na Rzym, nie ceni tego co wielkie. Oto spojrzałem na ogłoszenie o pracę i aplikować nie mogłem. Moja ludzka natura, spragniona pieniądza pchnęła mnie do przeczytania owych treści ale Idee mnie zatrzymały. Żachnąłem się i rzygnąłem słowotokiem oburzenia patrząc na pseudologiczną konstrukcję zadania, które niczym ewangeliczna dobra nowina, obwieszczało wszem i wobec, że ziemia obiecana czeka, a wejdą do niej ci co , „potrafią dokonać synergii w grupie kapitałowej pomiędzy ...